Srebrni medaliści o Mistrzostwach Polski Kadetów
Podopieczni trenera Jacka Podpory w minioną niedzielę zostali wicemistrzami Polski Kadetów. O turnieju rozgrywanym w Człuchowie, presji obrońców tytułu, srebrnych medalach i tytułach indywidualnych opowiedzieli Kamil Kosiba, Mateusz Poręba i Dominik Paszek.
Trafiliście do mocnej grupy, w której każdy mógł wygrać z każdym, jakie cele stawialiście sobie zatem przed przyjazdem do Człuchowa?
Kamil Kosiba: Szczerze mówiąc nie interesowało nas w jakiej grupie, z jakimi przeciwnikami się znaleźliśmy. Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy zdobyć medal będziemy musieli wygrać z każdym. Chcieliśmy zaprezentować się jak najlepiej podczas tego turnieju. Nie patrzyliśmy na innych przeciwników, bo wiedzieliśmy, że jeśli zagramy swoje, to o wynik możemy być spokojni.
Mateusz Poręba: Trafiliśmy do bardzo mocnej grupy. Staraliśmy się o tym nie myśleć przed rozpoczęciem turnieju i przede wszystkim skupialiśmy się na naszej grze w poszczególnych spotkaniach. Naszym głównym celem była obrona tytułu mistrzowskiego.
Dominik Paszek: Przed przyjazdem na turniej cel był tylko jeden - zagrać w finale i obronić tytuł mistrza Polski. Nie myśleliśmy jednak tak przed każdym meczem, to był plan, który chcieliśmy zrealizować. Grupa była mocna, co pokazuje ilość rozegranych w niej tie-braek`ów.
O awansie do półfinału decydowały małe punkty, mieliście z tyłu głowy myśli, że dotkliwa porażka może was wykluczyć z walki o medale?
KK: Nie wybiegaliśmy myślami w przód. Dla nas liczył się każdy kolejny, punkt, set i mecz. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, każde spotkanie miało swoją odrębną historie. Mamy waleczny zespół, nikt nie dopuszczał do siebie myśli o porażce, nawet w najtrudniejszych momentach.
MP: Przed wejściem do półfinału byliśmy w tej komfortowej sytuacji. Wiedzieliśmy, że nawet przegrana 3:2 da nam przewagę w małych punktach w grupowej tabeli. Porażka była dla nas deprymująca, jednak zmobilizowała nas do jeszcze lepszej gry.
DP: Wiadomo, że gdzieś w głowie takie myśli się pojawiły. O awansie mógł decydować jeden set, jeden mały punkt. Staraliśmy się o tym nie myśleć, to mogło tylko pogorszyć naszą grę.
Które z rozegranych spotkań było dla was najtrudniejsze?
KK: Jak już powiedziałem, każdy mecz miał swoją historię. Turniej był bardzo mocno obsadzony, najlepsze 8 drużyn w kraju. Już pierwszy mecz z Wifamą, w którym wygraliśmy 3-2 przegrywając 0-2 pokazał, że będzie ciekawie. Mecz półfinałowy ze Świnoujściem był chyba najtrudniejszy. Mieliśmy z tyłu głowy, że wygrana daje nam finał i pewny medal. To mogło nas trochę sparaliżować na początku spotkania. Dodatkowo przeciwnicy niesieni głośnym dopingiem swoich kibiców, do połowy drugiego seta grali jak w transie. Graliśmy spokojnie, wiedząc że przetrwamy ten nacisk i wyjdziemy z tego pojedynku zwycięsko. Udało nam się przetrwać i przełamać Maraton. Od tego momentu wiedzieliśmy, że już nic nas nie powstrzyma od awansu do wielkiego finału.
MP: Mecz finałowy z Jastrzębskim Węglem był dla nas największym wyzwaniem. Szczególnie, że podczas fazy grupowej z nimi przegraliśmy. Ich drużyna była bardziej zmotywowana i zagrali lepszy mecz od nas.
DP: Pierwszy mecz z Łodzią, był dla nas bardzo trudny. Zaczęliśmy go bardzo źle, było już 0:2 dla Wifamy, ale na szczęście potrafiliśmy się podnieść i cały mecz wygrać 3:2. Było to dla nas bardzo dobre zwycięstwo, ponieważ zaczęliśmy turniej od wygranej.
Co było waszą najmocniejszą stroną w tych mistrzostwach?
KK: Byliśmy drużyną, na boisku i poza nim. Każdy się wzajemnie wspierał, motywował w trudnych momentach. Myślę, że to pozwoliło dojść nam tak wysoko. Jeśli chodzi o samą grę, bardzo dobrze zagrywaliśmy, odrzucaliśmy przeciwników od siatki co pozwalało nam ustawiać szczelny, wysoki blok.
MP: Mieliśmy bardzo dobre przyjęcie, z którego potem wychodził skuteczny atak. Nasza zagrywka była też dużym problemem dla przeciwników. Myślę, ze to było naszą najmocniejszą stroną.
DP: Ciężko wyróżnić jedną rzecz, która dominowała u nas w zespole. Myślę, że zagrywka, przyjęcie, blok, to były nasze najmocniejsze strony.
Do drużyny dołączyłeś na rozgrywki centralne, jak zaaklimatyzowałeś się w zespole?
KK: Z zaaklimatyzowaniem w zespole nie było problemu. Kilku chłopaków znałem już wcześniej, a z resztą składu szybko udało nam się znaleźć wspólny język. Po kilku dniach nie było widać że spędziliśmy razem tylko kilka dni. Wiadomo, bardzo trudno jest się zgrać z drużyną na 2-3 treningach, jakoś jednak daliśmy radę.
Do drużyny, którą walczyliście cały sezon na rozgrywki centralne dołączyli chłopcy ze Spały. Jak się zaaklimatyzowali w zespole?
MP: Jesteśmy im wdzięczni za pomoc podczas rozgrywek centralnych. Kamil i Damian szybko zintegrowali się z naszą drużyną. Obydwaj mają poczucie humoru, co też pozytywnie wpłynęło na atmosferę w naszej grupie.
DP: Z chłopakami ze Spały czuliśmy się bardzo dobrze. Znaliśmy się już lepiej, bo dołączyli do nas już w ćwierćfinałach, więc atmosfera w zespole była świetna.
Sezon zakończyliście na 2. miejscu w Polsce. Oceniasz to jako sukces?
KK: Zagraliśmy bardzo dobry turniej. Z każdym meczem nakręcaliśmy się coraz bardziej. Po meczu finałowym był smutek, łzy i rozczarowanie, złoto było w naszym zasięgu. Byliśmy źli na siebie samych, bo mecz finałowy zupełnie nam nie wyszedł. Teraz już kilka dni po turnieju można śmiało powiedzieć, że to drugie miejsce w Polsce nie jest złe. Dla wielu z nas był to pierwszy medal MP i od razu srebro. Ta porażka sporo nas nauczy. Przed nami jeszcze wiele turniejów, wiele medali do zdobycia.
MP: Dla mnie jest to pierwszy sezon w tej drużynie. Zdobycie wicemistrzostwa Polski Kadetów jest dla mnie wielkim sukcesem. Z pozycji drużyny widać było lekki niedosyt. Niestety nie udało nam się obronić tytułu, który rok wcześniej zdobyła drużyna AKS-u.
DP: Wiadomo, że każdy przegrany finał, to duża porażka. Naszym celem było złoto, po to tam pojechaliśmy. Srebro w jakiejś mierze cieszy, ale jest ogromny niedosyt. Myślę, że to nie jest najgorsze osiągnięcie w tym sezonie. Ten medal, to dobry prognostyk na kolejny sezon.
Ciążyła na was presja obrońców tytułu czy w końcowym rozrachunku zabrakło wam cierpliwości w grze?
KK: Nie patrzyliśmy na wyniki z poprzedniego roku. Graliśmy dla siebie nie dla kogoś. Chcieliśmy obronić tytuł, jednak nikt nie mówił nam, że coś musimy. Meczu finałowego nie zagraliśmy na swoim poziomie. Może zabrakło sił, może nie byliśmy jeszcze gotowi na zdobycie mistrzostwa. Do powtórzenia wyniku starszych kolegów zabrakło niewiele. Cieszymy się z tego co mamy, teraz już nic nie zmienimy.
MP: Chcieliśmy obronić tytuł mistrzowski. Cierpliwości nam nie brakowało, niestety na naszej drodze stanął mocniejszy przeciwnik.
DP: Presja była duża, ale tylko na samym początku, przed rozpoczęciem turnieju. Później już nikt o tym nie myślał. Skupiliśmy się na swojej grze przed każdym kolejnym meczem. Nikt nie wybiegał w przyszłość, nie patrzył, co będzie jutro.
Zostałeś wyróżniony nagrodą indywidualną. Co ona dla ciebie oznacza?
KK: Cieszę się z tego wyróżniania, na pewno da mi dodatkowe bodźce do ciężkiej pracy, będzie pamiątką z tego turnieju. Zapracował na to cały zespół. Bardziej cieszy jednak medal i dobra gra moja i drużyny.
MP: Jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie, jest dodatkową nagrodą za wszystkie treningi, które nie poszły na marne. Miałem bardzo mocnych rywali, z których każdy mógł otrzymać tę statuetkę.
DP: Przyznano mi nagrodę, z czego bardzo jestem szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że zostanę tak doceniony. Oczywiście to zasługa całego zespołu, gdyby nie oni nie mógłbym się z niej cieszyć. To wyróżnienie pokazuje, że moja ciężka praca nie idzie na marne i nie pozwala mi, żebym cokolwiek odpuszczał. Teraz jeszcze mocniej będę pracował na treningach. To wyróżnienie będzie moim „motorem” do dalszych treningów.
Srebrny medal jest zwieńczeniem długiego i wyczerpującego sezonu, dla was jest on sukcesem czy mimo wszystko pewnego rodzaju porażką, że to nie złoto?
KK: Jesteśmy drugą drużyną w kraju, myślę że możemy być z siebie zadowoleni. Każdy chciałby wygrywać i zdobywać te najważniejsze trofea, tym razem się nie udało. Będziemy ciężko pracować, aby za rok czy za dwa lata wrócić mocniejszym i wrócić na tron.
MP: Srebrny medal jest bardzo dobrą nagrodą za ten sezon. Pozostaje niedosyt, że złoto było tak blisko. Porażka mobilizuje nas tylko do jeszcze cięższej pracy.
DP: Mimo tego, że jest to srebro, to i tak dla nas jest to ogromna porażka. Zabrakło niewiele, może trochę już sił. Ciężko powiedzieć, że było blisko, ale się nieudało. Mówi się trudno, trzeba mocno trenować, żebym w przyszłym sezonie zdobyć złoto.
Rozmawiały: Barbara Cieśla, Barbara Setlik (www.aksrzeszow.pl), Foto: pzps.pl