Mateusz Masłowski: Robiłem wszystko, by podbić jak najwięcej piłek.
Ma dopiero 16 lat, a zdążył już zadebiutować w rozgrywkach PlusLigi. Mateusz Masłowski, bo o nim mowa, w sobotnim meczu Resovii z Transferem Bydgoszcz zastąpił kontuzjowanego Krzysztofa Ignaczaka. - Trzeba walczyć o każdą piłkę - mówi.
Trzeba przyznać, że zaliczyłeś udany debiut w rozgrywkach PlusLigi.
- Dziękuję. Dostałem szansę od trenera i starałem się ją wykorzystać w stu procentach. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy za trzy punkty, a reszta spraw jest nieważna. Liczy się tylko drużyna.
Spodziewałeś się, że dostaniesz szansę debiutu już w 4. kolejce PlusLigi?
- Oczywiście, że nie! Stało się tak, bo Krzysztof Ignaczak ma problemy ze zdrowiem, ale wróci na pewno do dobrej dyspozycji już niebawem. On jest przecież niezastąpiony - to najlepszy libero na świecie.
W meczu grałeś na pozycji libero wraz z Nikołajem Penczewem. Widać po wyniku, że eksperyment ten wypalił w stu procentach.
- Takie były ustalenia trenera. Wszystko się sprawdziło, bo wygraliśmy mecz. Nikołaj ma niesamowite przyjęcie i to on był odpowiedzialny za ten element. Ja miałem z kolei bronić piłki i robiłem wszystko, aby podbić ich jak najwięcej.
Parę razy pokazałeś się z bardzo dobrej strony. Nawet po jednej z obron uszkodziłeś bandy okalające boisko.
- Dokładnie (śmiech). Problem w tym, że brakło mi wtedy dziesięciu centymetrów, żeby się udało. Najważniejsze to walczyć o każdą piłkę. Trener Kowal zawsze to powtarza i ja staram się to robić.
Już w środę mecz Ligi Mistrzów z Ceskimi Budejovicami. Dostaniesz kolejną szansę debiutu, tym razem w europejskich pucharach?
- Nie mam pojęcia. Na chwilę obecną jeszcze nie wiadomo. Wszystko zależy od stanu zdrowia "Igły". Jeśli nadarzy się taka okazja, to będę robił wszystko, żeby w jakiś sposób ją wykorzystać. Nawet gdy wejdę na dwie, trzy piłki to dla mnie będzie to wielkie doświadczenie oraz niezapomniane wspomnienia.
Co mówili ci bardziej doświadczeni zawodnicy przed meczem?
- Koledzy przychodzili, poklepywali po ramieniu i mówili: "dawaj Masło, będzie dobrze" (śmiech). To na pewno dodawało trochę otuchy, bo wiadomo na początku był stres. Z chwilą gdy zaczął się jednak mecz to wszystko minęło i koncentrowałem się tylko, by jak najlepiej wykonywać swoje zadanie.
Pierwszy raz grałeś przed tak liczną publiką.
- Tak, to niesamowite uczucie. Doping jest fantastyczny. Oczywiście wiedziałem o tym, że tak jest, bo znam to miejsce doskonale, ale po raz pierwszy miałem okazję grać przy niemal pięciotysięcznej rzeszy kibiców.
Autor: Patryk Polek
Źródło: siatka.org