II liga: Rzeszowianie o krok od zwycięstwa z Błękitnymi
Niezwykle zacięte spotkanie rozegrali w piątkowe popołudnie podopieczni trenera Jerzego Wietechy w ramach rozgrywek II ligi. Od początku pierwszej odsłony w rzeszowskiej drużynie widać było zmotywowanie i pełną mobilizację. Po wygranym drugim i trzecim secie wydawało się, że gospodarze są o krok od zwycięstwa w całym spotkaniu. W kolejnych dwóch setach z dobrej strony pokazali się jednak zawodnicy z Ropczyc, co pozwoliło odnieść im zwycięstwo w całym meczu.
Skuteczny atak na środku Wojciecha Zięzio rozpoczął premierową odsłonę w spotkaniu. Od tego momentu na parkiecie trwała wyrównana walka punkt za punkt (4:3), a żaden z zespołów nie mógł odskoczyć rywalom na więcej niż jedno oczko (7:7). Skuteczny atak przyjezdnych oraz as serwisowy Marcina Białorudzkiego, dał zespołowi Błękitnych trzypunktowe prowadzenie (7:10). Kiedy kolejny kontratak wykorzystali rywale, o czas poprosił trener Jerzy Wietecha. Po powrocie na parkiet skuteczną kiwkę na opadający blok zapisał na swoim koncie Maciej Majkowski, przerywając tym samym niekorzystną serię rzeszowskiego zespołu (9:12). Przy zagrywkach Piotra Pękali, miejscowi mieli problemy ze skończeniem pierwszego ataku, co skrzętnie wykorzystywali przeciwnicy. Kiedy prowadzenie gości wzrosło do sześciu punktów, o kolejną przerwę dla swojego zespołu poprosił rzeszowski szkoleniowiec (9:15). Kiedy obydwie drużyny zameldowały się ponownie na parkiecie, skuteczny atak na lewym skrzydle skończył Szymon Seliga (11:15), natomiast dwa własne błędy popełnili podopieczni Jana Włodarczyka. W końcówce pierwszej partii pojedyncze punkty na skrzydle zdobywał Przemysław Czado (17:21), jednak wygrana w tym secie należała do gości (19:25).
Od ataku na prawym skrzydle drugiego seta rozpoczął Maciej Majkowski. Następnie serię asów serwisowych na drugą stronę siatki posłał Przemysław Czado, co dało gospodarzom prowadzenie (4:1). Kiedy przewaga miejscowych wzrosła do czterech oczek, o pierwszy czas w spotkaniu poprosił trener przyjezdnych (6:2). Zagrywki Wojciecha Zięzio siały zamęt w szeregach rywali, co w bloku skrzętnie wykorzystywali Grzegorz Skomro i Majkowski (8:2). Rywale nie dawali jednak za wygraną i szybko zaczęli odrabiać dzielący ich dystans do gospodarzy (8:6), wtedy o czas poprosił trener Jerzy Wietecha. Niekorzystną passę miejscowych pojedynczym blokiem przerwał Skomro, jednak na skrzydle skuteczny był Tomasz Kotyla (10:8). Przy zagrywkach Szymona Seligi, własne błędy popełniać zaczęli goście, co ponownie pozwoliło odbudować rzeszowianom prowadzenie (13:9). Gra miejscowych z minuty na minutę rozkręcała się, natomiast rywale nie byli w stanie przebić się przez strzelny rzeszowski blok. Przy stanie 18:11 o kolejny czas poprosił trener gości. W końcówce drugiego seta swobodnie grę swoich kolegów prowadził Marcin Karakuła, a kolejne kontry kończył Michał Marszałek (21:13). Sprytnie wybita piłka przez Czado dała drużynie AKS-u piłkę setową, a as serwisowy Skomro zakończył partię (25:15).
Od prowadzenia 4:1 trzecią odsłonę rozpoczęli rzeszowianie, którzy coraz lepiej czytali grę rywali. Na prawym skrzydle nie do zatrzymania był Michał Marszałek, do którego na środku siatki dołączył Grzegorz Skomro (6:2). Chwila dekoncentracji po stronie gospodarzy sprawiła, że na jedno „oczko” zbliżyli się Błękitni (6:5). Zryw przyjezdnych na niewiele się zdał, bowiem szybko do swojej gry powrócili zawodnicy AKS-u, którzy przy zagrywkach Szymona Seligi „odjechali” rywalom na pięć punktów (11:6). Wówczas o przerwę dla swojej ekipy poprosił trener gości, jednak niewiele to zmieniło w skuteczności jego zespołu (13:6). Zrywami punkty zdobywali siatkarze Błękitnych, kiedy w polu serwisowym stanął Maciej Cebula udało im się doprowadzić do wyniku 15:12. Przerwa wzięta na żądanie trenera Jerzego Wietechy podziałała mobilizująco na jego zawodników, którzy powrócili do swojej wysokiej skuteczności. As serwisowy Przemysława Czado sprawił, że na tablicy widniał wynik 18:12. Nie do zatrzymania byli rzeszowianie na lewym skrzydle raz za razem omijając dłonie rywali (21:18). W końcówce seta skutecznymi serwisami zapunktował Grzegorz Skomro, a trzecią odsłonę zakończył efektowny blok Marcina Karakuły i Wojciecha Zięzio (25:19).
Kolejnego seta dobrze rozpoczęli przyjezdni, którzy przy zagrywkach Krystiana Pachlińskiego osiągnęli prowadzenie (1:3). Szybko jednak do swojej dobrej gry powrócili rzeszowianie, a po kolejnym skutecznym ataku Szymona Seligi na tablicy wyników widniał remis, po 3. Pomiędzy obydwoma drużynami toczyła się zacięta walka punkt za punkt (7:7), a kolejne kontrataki na skrzydle wymieniali pomiędzy sobą Przemysław Czado i Tomasz Kotyla. Świetnie w obronie spisywał się Łukasz Drążek, który precyzyjnie dogrywając piłki do siatki, dawał swoim kolegom możliwość kończenia kolejnych akcji (11:10). W szeregi obydwu drużyn wdarła się chwila niepewności, przez co mnożyły się własne błędy. Zmiana rozgrywającego w ekipie gości przyniosła pożądany efekt, bowiem gra przyjezdnych znacznie się poprawiła (15:17). Pojedynczy blok rzeszowskiego kapitana ponownie dał remis, jednak po raz kolejny w zagrywce szalał Pachliński (18:20). Końcówka czwartego seta należała go Błękitnych, którzy doprowadzili do tie-breaka (21:25).
Decydującą odsłonę od prowadzenia rozpoczęli goście, którzy przy zagrywkach Kamila Kalandyka objęli prowadzenie. Szybko reagował trener Jerzy Wietecha i przy stanie 0:3 poprosił o czas dla swojego zespołu. Gra rzeszowian nie kleiła się i po powrocie na parkiet w dalszym ciągu punktowali przyjezdni (0:6). Atak Michała Marszałka przerwał złą serię rzeszowskiego zespołu, a przy zagrywkach Tomasza Błądzińskiego pojedynczy blok ustawił Wojciech Zięzio (2:9). Nie do zatrzymania w tej odsłonie byli przyjezdni, którzy dyktowali warunki gry (4:13). Ostatnie oczko zdobył Jan Włodarczyk, kończąc tym samym całe spotkanie (5:15).
AKS V LO Rzeszów – KS Błękitni Ropczyce 2:3 (19:25, 25:15, 25:19, 21:25, 5:15)
AKS V LO Rzeszów: Karakuła, Seliga, Majkowski, Skomro, Czado, Zięzio, Drążek (libero) oraz Marszałek, Błądziński,
KS Błękitni Ropczyce: Goryl, Cebula, Włodarczyk, Białorudzki, Pękala, Kotyla, Waszczuk (libero) oraz Kalandyk, Grendysa, Pachliński
Źródło: inf. własna