Gość AKS-u: Dawid Wiczkowski
Swoją przygodę z siatkówką rozpoczął w rzeszowskim AKS-ie, z którym odnosił swoje pierwsze sukcesy. Na swoim koncie ma m.in. Mistrzostwo Polski Kadetów, Juniorów oraz srebrny medal Młodej Ligi. Po skończeniu liceum zmienił rozgrywki juniorskie na drugoligowy klub i obecnie reprezentuje barwy NEOBUS-u Raf-Mar Niebylec.
Odnosicie zwycięstwo w starciu z rzeszowskim AKS-em, co mógłbyś powiedzieć o tym spotkaniu?
Na pewno był to ciężki mecz. Chłopaki z Rzeszowa od początku spotkania postawili wysoko poprzeczkę, w szczególności w dwóch pierwszych setach bardzo dobrze spisywali się z polu serwisowym, sprawiając nam tym spore problemy. Kilka zmian przeprowadzonych przez naszego trenera pomogło nam poprawić przyjęcie oraz uspokoić trochę naszą grę. Zaczęliśmy lepiej radzić sobie w obronie i kończyliśmy w końcu więcej kontrataków, nad którymi bardzo długo pracowaliśmy podczas treningów, ponieważ wiedzieliśmy, że to nam najgorzej wychodzi. Bardzo cieszymy się z wygranej i z tego, że kolejne trzy punkty trafiły na nasze konto. Potrzebujemy zwycięstw, by piąć się wyżej w tabeli, żeby w play-offach nie trafić na tak mocne drużyny jak np. zespół z Sanoka, który jak widać po wynikach prezentuje bardzo wysoki poziom.
W ubiegłym sezonie występowałeś w barwach drużyny z Rzeszowa. Jak grało Ci się na tej hali przeciwko rzeszowskiej drużynie?
Grało mi się tutaj bardzo przyjemnie. Był to tak krótki okres przerwy od tej hali, że nie zapomniałem jeszcze jak się tutaj gra. Na to spotkanie przyszło sporo kibiców, dużo kolegów z Rzeszowa, z którymi utrzymywałem bardzo dobry kontakt, jak również wspierali nas koledzy z byłej klasy z liceum. Atmosfera się nie zmieniła, cały czas jest głośny doping kibiców, a hala jest bardzo przyjemna, co może potwierdzić każdy zawodnik występujący z naszym zespole. Podsumowując ten mecz w swoim wykonaniu, to jestem z niego bardzo zadowolony. To tutaj nauczyłem się wszystkiego, tutaj stawiałem pierwsze kroki w siatkówce, to tutaj odnosiłem swoje pierwsze sukcesy. Teraz wróciłem na tą halę w innych barwach, niestety pokonać swoich kolegów, z którymi jeszcze nie dawno wygrywałem mecze. Może jeszcze kiedyś przyjdzie dzień, kiedy ponownie wystąpię w barwach tego klubu.
Mobilizowałeś się bardziej na to spotkanie, żeby pokazać się z jak najlepszej strony przed trenerami i kolegami?
Podszedłem do tego spotkania podobnie jak do każdego innego. Wiadomo, gdzieś w głowie były takie pomysły, żeby pokazać się trenerom , zarówno tym byłym jak i obecnym z jak najlepszej strony. Bardziej jednak skupiłem się na tym, żeby pomóc swojej drużynie, ponieważ wiedziałem, jak grają rywale, pamiętałem ich zagrania. Założenia jakie mieliśmy na to spotkania wydaje mi się, że zrealizowaliśmy, ponieważ odnieśliśmy zwycięstwo za cenne trzy punkty. Na pewno największa mobilizacja będzie na mecze z rywalami z pierwszych miejsc w tabeli, to właśnie w spotkaniach z nimi chcielibyśmy trochę namieszać, zdobyć jakieś punkty, bądź odnieść zwycięstwo np. z drużyną z Sanoka i zrobić niespodziankę w lidze.
Powiedziałeś, że pamiętasz zagrania swoich kolegów z Rzeszowa, był więc jakiś element w ich grze, który Cię zaskoczył?
Przygotowywaliśmy się do tego starcia pod względem statystyk, trener miał bardzo dobrze rozpisanego każdego zawodnika, dlatego koledzy z drużyny mogli poznać grę rzeszowian trochę z informacji papierkowej. Każdy mecz jest jednak inny, a każdy zawodnik rozgrywa danego dnia spotkanie w innej dyspozycji. Wychodzę z założenia, że statystyki są pomocne, jednak w każdym starciu trzeba skupić się na grze swojego zespołu a nie drużyny przeciwnej. Gra z rzeszowskim zespołem jest o tyle ciężka, że tutaj w każdym meczu mogą zagrać inni zawodnicy, ponieważ Resovia ma tak szerokie zaplecze, że bez problemu może rotować składem. To właśnie może niejednokrotnie zaskoczyć każdy zespół, ponieważ nigdy do końca nie jest się pewnym, kto pojawi się w składzie rzeszowskiej ekipy.
Spodziewaliście się, że odniesiecie tutaj zwycięstwo w czterech setach, czy nastawialiście się na kolejnego zaciętego tie-breaka?
Mamy za sobą już kilka tie-breaków, dlatego przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem, aby odnieść pewne zwycięstwo za trzy punkty. Na pewno nie było ulgi taryfowej na drużynę z AKS-u, ponieważ chłopaki grają dobrą siatkówkę i niejednokrotnie mogą zaskoczyć. Wyszliśmy na to spotkanie skupieni, w pełni skoncentrowani i każdy po cichu liczył, że wrócimy do Niebylca z trzema punktami. Oczywiście cieszylibyśmy się z wygranej w jakimkolwiek stosunku setów, bo tak jak już wcześniej powiedziałem dla nas ważny jest każdy punkt, który przybliża nas do lepszej pozycji na koniec sezonu.
Wrócę do meczu trzeciej kolejki, gdzie mierzyliście się z Krosnem. Toczyliście zacięty pojedynek, a w piątej partii wasza gra przestała się układać, czego wam zabrakło?
Ciężko powiedzieć, ponieważ wydawało się, że prowadziliśmy z nimi wyrównaną i zaciętą rywalizację. Patrząc w statystki okazało się jednak, że popełniliśmy ogromną ilość własnych błędów i oddaliśmy rywalom praktycznie dwa sety. Możemy się jedynie cieszyć, że popełniając bodajże 48 błędów, udało nam się urwać im cenny jeden punkt. Teraz staramy się niwelować w naszej grze ilość swoich błędów, które przeważnie popełniane są w kontrze. Kiedy w drużynie jest dużo niepokoju i każdy robi wszystko elektrycznie, to nie możemy skupić się na danej akcji, co właśnie skutkuje utratą punktów. Jest to dopiero początek sezonu ligowego, dlatego na treningach pracujemy nad każdym zagraniem, każdą kontrą i mamy nadzieję, że pójdzie to w dobrym kierunku. W meczach rewanżowych chcielibyśmy zaprezentować się z jeszcze lepszej strony i pokazać, że popełniane wówczas błędy spowodowane są wysoką poprzeczką jaką postawi przeciwnik, a nie naszą słabą dyspozycją.
W waszej grze są jeszcze jakieś elementy, które chcielibyście poprawić?
Nie jesteśmy drużyną, która jest doskonała, dlatego myślę, że każdy element w jakimś stopniu jest do poprawy. Mamy wyrównany skład, dlatego jeśli w danym spotkaniu nie idzie jakiemuś zawodnikowi, to trener może wprowadzić kilka zmian i to pomaga nam odnosić kolejne zwycięstwa. W meczu z AKS-em po raz kolejny bardzo dobrą zmianę dał Marcin Środa, który wchodząc z ławki rezerwowych ciągnie naszą grę w przyjęciu. Póki co cieszymy się z małych rzeczy, z dnia na dzień coraz lepiej się poznajemy, zgrywamy się i na pewno powolutku wszystko przyjdzie w swoim czasie.
Z rozgrywek juniorskich przeniosłeś się do II ligi, zmieniłeś klubowe barwy. Jak czujesz się w nowym zespole?
Bardzo dobrze, klub jest znakomity i prowadzi wszystko na jak najwyższym poziomie. Jestem bardzo mile zaskoczony tym, jak trenerzy i władze klubu do nas podchodzą. Mamy również wspaniałych kibiców, którzy są z nami na każdym wyjeździe, dopingują nas i wspierają. My cieszymy się z tego, że mamy dla kogo grać, że nasze zwycięstwa sprawiają radość innym ludziom. Wiadomo, że Niebylec jest małą mieścinką, dlatego siatkówką interesuje się tam praktycznie każdy. Trenerzy i władze klubu dają z siebie wszystko, by było nam tam jak najlepiej, dbają o nas, każdy mecz, trening jest z najwyższej półki, dlatego wielkie brawa dla nich.
Również tutaj w Rzeszowie nie zabrakło waszych kibiców, którzy głośno was dopingowali na trybunach.
Tak, przybyła ich spora grupka. Oni odgrywają dużą rolę w naszej grze, wspierają nas na każdym spotkaniu zarówno u siebie jak i na wyjazdach. Są z nami od pierwszego do ostatniego gwizdka i nigdy się od nas nie odwracają, nawet jeżeli coś w naszej grze zawodzi. Dzięki nim mamy więcej werwy i entuzjazmu do gry, a sam fakt, że gramy dla nich a nie dla pustych trybun może jedynie cieszyć.
Czego zatem mogę Ci życzyć na ten sezon?
Abym cały ten sezon rozegrał bez kontuzji, aby moja forma z meczu na mecz była coraz wyższa i abyśmy odnosili zwycięstwa w każdym kolejnym spotkaniu.
Rozmawiała: Barbara Setlik (www.aksrzeszow.pl)